niedziela, 26 października 2014

Mroczny Czerwony Kapturek, czyli stylizacja na Halloween 2014

Wygląda na to, że Czerwony Kapturek wcale nie jest grzeczną i posłuszną dziewczynką, a pod krwisto czerwonym przebraniem skrywa mroczne tajemnice... Czyżby Zły Wilk był naprawdę jej największym wrogiem...?? Przekonajcie się sami ;)

Dawno, dawno temu... Żył sobie Mały Czerwony Kapturek...


Tak, to ja :) Miałam jakieś 2-3 latka. Słodko, prawda?? ;)

Mały Czerwony Kapturek jednak troszkę podrósł i postanowił pójść własną drogą...

Ale zanim pokażę Wam jego Mroczny Las, opowiem Wam, jak wykonać ten nietuzinkowy strój i charakteryzację :)

Kostium jest banalnie prosty do wykonania. W zasadzie, jeżeli macie odpowiedniej długości białą sukienkę, to nawet nie musicie używać igły i nici, jak w moim przypadku. Moja sukienka oryginalnie sięgała mi nieco za kolana, więc aby czarne zakolanówki były widoczne, trochę podłożyłam sam przód. W efekcie dół sukni, nabrał nieco formy i przepięknie się układał.

Druga rzecz, jakiej potrzebujecie, to wspomniane wcześniej, zakolanówki. Ciekawie prezentują się także białe, lecz ja takowych stacjonarnie nie znalazłam, a nie chciałam czekać na przesyłkę. Moje kupiłam w PEPCO za jakieś 12 zł. Po bokach mają delikatne, urocze, czarne wstążeczki.

Dzięki temu, że zakolanówki są czarne, wybrane przeze mnie buty optycznie wydłużają mi nogi, co w moim przypadku jest jak najbardziej zalecane ;) Buty są na niezbyt wielkim i średniej grubości obcasie.

No i najważniejsze, czyli kapturek :) Wykonałam go po prostu z... szala :) Kupiłam go za jakieś 50 zł z zamiarem ponoszenia na co dzień. Aby przeobrazić go w kaptur, niezbędne będą dwie rzeczy: jakaś broszka oraz zwykła mała agrafka. Szal wystarczy założyć na głowę tak, aby końce zwisały równo na ramionach, a następnie spiąć dwa końce broszką, by kaptur był dość obszerny. Następnie nadmiar materiału z tylu zbieramy i spinamy agrafką. Jest praktycznie niewidoczna :)

Całość dopełniłam dużym, czarnym naszyjnikiem w kształcie zegara, co nadało kostiumowi odrobinę gotyckiego charakteru, kolczyki w kształcie maleńkich kolców i bransoletka z białych koralików.

No i oczywiście, czym byłby Czerwony Kapturek bez koszyka?? Przyznaję się, że mój to po prostu koszyk "na święconkę" ;)

Co do makijażu, to zainspirowałam się filmem Steamfaerie, który znajdziecie: TUTAJ, a paznokcie pomalowałam czerwonym lakierem Golden Rose i srebrnym Butter London. Jeżeli chcielibyście zobaczyć mój makijaż krok po kroku, to dajcie znać, a pojawi się osobny post ;)

A teraz zapraszam do Mrocznego Lasu, w którym spotkacie (nie)Złego Wilka...

















A tak to wyglądało naprawdę :P




A jak Wasze przygotowania do Halloween?? Za kogo/co się przebieracie??

XOXO
Little Red Riding Hood

czwartek, 16 października 2014

beGLOSSY - październik 2014

Zrelaksuj się! - oto propozycja zespołu beGLOSSY na wietrzny październik. Gdy przychodzą chłodne dni, a wiatr i deszcz to najczęstsze zjawiska pogodowe, nasza skóra potrzebuje ukojenia, nawilżenia i przede wszystkim odżywienia, aby zregenerować się i promieniować naturalnym blaskiem w czasie letnich dni, kiedy odsłaniamy trochę więcej.



Pudełko wypełnione jest po brzegi produktami pielęgnacyjnymi. I to dosłownie "po brzegi". Wyobraźcie sobie, że w pudełku nie mieści się słynne, czarne confetti!! Dlaczego?? A no dlatego, że pudełko październikowe zawiera TYLKO kosmetyki PEŁNOWYMIAROWE!! Zaskoczeni?? Nie czujcie się w tej kwestii osamotnieni. Mnie opadła szczęka z wrażenia i omal nie spadłam z krzesła :P




Ale nie myślcie sobie, że beGLOSSY postawiło na ilość. Już na pierwszy rzut oka widać, że dobór produktów nie jest przypadkowy, chociaż nie są to z kolei kosmetyki z górnej półki.

Koniec słodzenia, przejdźmy do zawartości, która jest iście królewska:



1. AUSSIE
3 Minute Miracle Frizz Remedy
Specjalna formuła z australijskim olejem jojoba pomaga odzyskać kontrolę i wygładzić puszące się włosy. Nawilża je pozostawiając piękne i lśniące na dłużej.
Cena produktu // 23,99 zł / 250 ml

Pierwsze wrażenia:
Świetne, poręczne opakowanie, o którym już nie raz wspominałam. Przyjemna, gęsta konsystencja i obłędny zapach. Z szamponami i odżywkami Aussie to my się dobrze znamy i lubimy. Ostatnio nosiłam się z zamiarem kupna odżywki, jednak nie po drodze mi było do Rossmanna, gdzie produkty Aussie są dostępne. Tym bardziej cieszę się, że pojawił się w beGLOSSY. Jest to produkt warty każdej wydanej na niego złotówki. Włosy mi się ostatnio trochę puszą ze względu na dużą wilgotność powietrza, więc chętnie przetestuję tę wersję.


2. BIOLIQ
Płyn micelarny
Łagodnie, ale wyjątkowo skutecznie oczyszcza skórę twarzy, oczu i ust nawet z wodoodpornego makijażu. Zapewnia optymalną pielęgnację i nawilżenie również wrażliwej skóry.
Cena produktu / ok. 19 zł / 200 ml

Pierwsze wrażenia:
Jako że w tym tygodniu praktycznie się nie maluję, to ciężko mi coś na temat tego produktu powiedzieć. Bardzo podoba mi się opakowanie i zapach. W zasadzie powoli mi się kończy mój ukochany płyn z Biodermy, którego zużyłam już 4 buteleczki, więc przyda się coś nowego.


3. AMADERM
Krem nawilżający Urea 5%
Zaawansowana formuła kosmetyku sprawia, że skóra staje się głęboko i długotrwale nawilżona. Krem łagodzi i koi podrażnienia o różnym podłożu, między innymi spowodowane czynnikami atmosferycznymi.
Cena // 29 zł / 50 ml

Pierwsze wrażenia:
Przetestowałam go na razie jedynie na dłoni. Ma gęstą, głęboko nawilżającą formułę, która jest rzeczywiście wyczuwalna na skórze. Jednak pomimo tego, że na opakowaniu napisano, iż kosmetyk jest bezwonny, to dla mnie ma bardzo nieprzyjemny zapach. Okazuje się, że to 5%-owe stężenie urea, to po prostu mocznik. Nazwa może nie zachęca, ale słyszałam dużo dobrego na temat kosmetyków z jego zawartością.


4. CZTERY PORY ROKU
Odżywka 5w1 do skórek i paznokci
Skutecznie regeneruje słabe i zniszczone paznokcie oraz skórki wokół nich. Innowacyjna formuła z kompleksem 5 naturalnych olejków wzmacnia i uelastycznia płytkę paznokcia, chroniąc ją przed łamaniem i rozdwajaniem.

Pierwsze wrażenia:
Ta marka kojarzy mi się z moją mamą, bo pamiętam, że często używała kosmetyków Cztery Pory Roku :) Super, że pojawił się taki produkt, bo ostatnio szukałam czegoś takiego. Jestem ciekawa jak się sprawdzi. Jest w formie pisaka z zatyczką. Na jednym końcu znajduje się pędzelek, którym nakłada się produkt, na drugim zaś pokrętło, dzięki któremu odżywka wydobywa się na ten właśnie pędzelek. Przetestuję przed najbliższym malowaniem paznokci.


5. SANASE CHOCOLATERAPIA
Peeling dotleniający
Delikatny peeling enzymatyczny, który dostarcza skórze tlen oraz nadaje jej gładkość i miękkość. Zawarty w nim tlenek cynku oczyszcza skórę, pochłaniając i usuwając nadmiar sebum.
Cena // ok. 34 zł / 75 ml

Pierwsze wrażenia:
Uwielbiam wszystko, co ma jakiś związek z czekoladą!! Zapach świetny :D Mam nadzieję, że będzie dobrze oczyszczał, gdyż wyskoczyło mi parę "niespodzianek".


6. DERMO PHARMA SKIN REPAIR EXPERT
Maska kompres 4D
Rewolucyjna maska nasączona aktywnymi składnikami, która idealnie dopasowuje się do kształtu twarzy. Równomiernie rozprowadza skoncentrowaną formułę oraz skutecznie działa w kierunku wnętrza skóry.
Cena produktu // 6,95 zł / 21 g

Pierwsze wrażenia:
Ta maska powędruje dzisiaj na moją buzię i mam nadzieję, że zdziała cuda ;)


Jak sami widzicie, pudełko jest bardzo "pakowne". Znalazłam w nim jeszcze tradycyjnie zniżki oraz broszurę z kosmetykami Pose Organics, w której znajdują się trzy próbki kremów.




Ponadto na odwrocie karty informacyjnej umieszczono krzyżówkę, po której rozwiązaniu możecie dowiedzieć się czegoś na temat pudełka, które pojawi się w przyszłym miesiącu ;)


UWAGA SPOILER!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|

Pozdrawiam ;)

niedziela, 5 października 2014

Makeup Revolution paleta cieni Death by Chocolate - recenzja

Która z nas nie uwielbia czekolady pod każdą postacią ;) Jednak, żeby utrzymać linię, należy wybierać nie tylko tę do jedzenia.

Makeup Revolution zaspokaja nasze pragnienia, tworząc paletę cieni o nazwie I Love Chocolate oraz Death By Chocolate. W moje ręce wpadła ta druga i to ona właśnie będzie gwoździem programu.

Paletę zamówił dla mnie mój chłopak ze sklepu internetowego Minti Shop. Możecie go znaleźć na Facebook'u lub stronie internetowej http://mintishop.pl/. Koszt tego cudeńka to 40 zł bez przesyłki.

Pierwsza rzecz, która zachwyciła mnie w tej palecie, to jej cudowne opakowanie, które wygląda jak tabliczka rozpływającej się czekolady. Na całej długości znajduje się bardzo praktyczne lusterko, dzięki któremu można wykonać spokojnie cały makijaż twarzy. Do pudełka dołączona jest długa podwójna pacynka, z której pewnie i tak nie będę korzystać, ale cóż :) Kolory podpisane są na przezroczystej folii tak, jak np. w paletach ze Sleek'a. Widać, że pudełko jest lepszej jakości i tak szybko się nie połamie przy ewentualnym upadku.


Kolejna rzecz, która mi się spodobała to zapach tego produktu. Może nie jest to do końca zapach czekolady, ale bynajmniej mnie się podoba :)

Co do jakości samych cieni, to są one bardzo przyjemne w dotyku, satynowe i przyjemnie się je aplikuje. Paleta zawiera 16 cieni, w tym 6 matowych. Te matowe może nie są bardzo mocno napigmentowane, ale perłowe po prostu powalają intensywnością i przepięknie mienią się na powiece. Nałożone na bazę trzymają się na oku przez cały dzień. Intensywność koloru można stopniować, dokładając kolejną warstwę cieni.

Fajne jest też to, że cienie, które najczęściej się stosuje, czyli jasne beże w wersji matowej oraz perłowej są największe. Uważam, że kolory również są dobrze przemyślane, poczynając od jasnych beży, przez złoto, po ciemne brązy, burgundy i czerń. Za pomocą tej palety można wykonać zarówno świeży dzienny makijaż, jak i ciemny, wieczorowy.


A teraz przejdźmy do nazw kolorów, które są dość interesujące oraz ich swatch'y:



1. White Light - jest to bardzo jasny beż, wpadający prawie w biały. Jak widzicie, jest on mało widoczny, ale będzie raczej służył do zmatowienia łuku pod brwią lub "przypudrowania" bazy pod cienie i do tego sprawdza się doskonale.

2. Don't Let Go - jest to jasny chłodny odcień brązu, który jakby lekko opalizuje na srebro. Ma mnóstwo mieniących się drobinek, które przepięknie odbijają światło, dlatego dobrze sprawdzi się w wewnętrznej części oka do jego rozświetlenia.

3. Break Me Up - matowy, chłodny, średni brąz, fajnie sprawdzi się do blendowania innych cieni.

4. Consume Me - tak jak nazwa wskazuje, cudowny, głęboki odcień czekolady z dużo delikatniejszymi drobinkami niż przy kolorze Don't Let Go. Będzie się nadawał do przyciemniania zewnętrznego kącika i nadania makijażowi oka głębi.

5. All is Lost - po prostu matowa czerń, bardzo mocno napigmentowana. Można nią zrobić przepiękną kocią kreskę :)


6. Lick Me - chłodny, matowy, jasny brąz, również świetny do blendowania.

7. Fool's Gold - jest to chyba najbardziej połyskujący cień z całej palety. Przepiękne złoto, które będzie pasowało do każdego koloru tęczówki.

8. One More Bar - ciepły, matowy, średni brąz, który nada się do stopniowania koloru.

9. Devour Me - w zasadzie jest to matowa wersja koloru Consume Me, czyli głęboka czekolada, również sprawdzi się w przyciemnianiu zewnętrznego kącika.

10. Tear the Wrapper - bardzo ciepły, perłowy, średni brąz, wpadający trochę w miedź, czyli coś dla posiadaczek zielonych lub niebieskich oczu.

11. Love You to Death - ciemny, perłowy burgund, czyli akcent kolorystyczny w palecie, w sam raz do jesiennego makijażu.


12. Pray for Me - brązowe złoto, troszkę chłodniejszy od Fool's Gold.

13. Dipped - odrobinę jaśniejszy od Don't Let go i zdecydowanie z mniejszą ilością drobinek.

14. Tease Me Up - srebrny, mega połyskujący, dla posiadaczek oczu piwnych bądź brązowych.

15. Set Me Free - chłodny, jasny beż, który również nada się do rozświetlenia wewnętrznego kącika.

16. Bring Down Angels - wielkościowo jest taki jak White Light i w zasadzie jest to jego perłowa wersja.



Podsumowując, paletka jest naprawdę godna uwagi. Poleciłabym ją każdej kobiecie, gdyż są to kolory dość neutralne. Pigmentacja jest dobra lub bardzo dobra, trwałość cieni również. Cena jak najbardziej adekwatna. W najbliższym czasie postaram się zamieścić dwa makijaże tą paletą w wersji dziennej i wieczorowej.

XOXO