Uprzedni ulubieńcy pojawili się dopiero na koniec jesieni, spakowani do jednego worka, a tym razem będą dotyczyć jedynie ostatniego miesiąca. Postaram się, w miarę możliwości, aby te posty pojawiały się częściej.
Poza produktami, które polecałam Wam w ulubieńcach jesieni, i nadal znajdują się na mojej top-liście, urzekły mnie następujące kosmetyki:
I Pielęgnacja
1. Włosy:
Moje pielęgnacja włosów niewiele się zmieniła. Nadal jestem zakochana w odżywce z Aussie. Jednak zmieniłam szampon, tak jak to miałam w planach, na witalizujący szampon organiczny z Love Me Green. Wcześniej testowałam wersję mini tego produktu, a teraz zakupiłam pełnowymiarowe opakowanie.
Szampon ma rewelacyjne działanie oczyszczające. Pozostawia włosy świeże nawet do trzech dni. Poza tym, widzę że moje włosy są o wiele bardziej błyszczące, odkąd zaczęłam go używać. Są też miłe w dotyku i łatwiej się rozczesują. Konsystencja jest w sam raz, nie za rzadka, nie za gęsta i świetnie rozprowadza się na włosach. Dobrze się pieni. Jego zapach jest specyficzny, jak to bywa w przypadku Love Me Green, ale ja ten zapach bardzo lubię :) W składzie ma m.in. aloes i miód. Jest przeznaczony do każdego rodzaju włosów. Nawet mojemu chłopakowi się spodobał i też go używa :) Nadmienię, że ma długie włosy ;) Podoba mi się także opakowanie, które jest przezroczyste i dokładnie widać, ile produktu znajduje się jeszcze w buteleczce. Koszt takiego szamponu to 39,90 zł/200 ml. Co jakiś czas jednak Love Me Green ma jakieś promocje, więc wyczekujcie :)
Już od jakiegoś czasu stosuję do moich włosów olejki. Wcześniej używałam olejku z Syoss'a i był ok. Nadawał się jednak tylko na końcówki, gdyż strasznie przetłuszczał i obciążał włosy, nawet je sklejając, co wyglądało bardzo nieestetycznie. W ostatnim Glossybox pojawił się eliksir do włosów z Pantene Pro-V. Jest to olejek na bazie oleju arganowego i jest świetny!! Ma zdecydowanie bardziej rzadką konsystencję niż Syoss, ale za to wielki plus, ponieważ nie obciąża włosów, nie przetłuszcza ich, ale za to cudownie je nawilża. Można go spokojnie nałożyć nawet na całą długość włosów. No i przepięknie pachnie, tak świeżo i owocowo. Dla mnie idealnie sprawdza się na basenie. Nawet jeżeli nie myłam włosów po wyjściu z basenu, to nakładam odrobinę olejku na mokre włosy, żeby się nie przesuszały po chlorowanej wodzie. Produkt ten chroni też włosy przed szkodliwym działaniem suszarki. Kosztuje 21,99 zł/100 ml.
2. Twarz:
Tutaj też nie mam zbyt wiele nowości. Większość kosmetyków do twarzy używam z Love Me Green. I właśnie produkt, który chciałabym Wam polecić, to właściwie uzupełnienie mojej pielęgnacji twarzy. Mam na myśli energetyzujący tonik.
Pierwsza rzecz, która podoba mi się w tym produkcie, to jego poręczne opakowanie, które posiada rozpylacz. Jest to niesamowicie praktyczne, gdyż nie trzeba do aplikacji tego toniku używać płatków kosmetycznych. Wystarczy spryskać nim twarz i poczekać aż sam się wchłonie. Ponadto tonik ten nie powoduje tzw. ściągnięcia twarzy, które mnie często dokucza po tego typu produktach. Jest do tego tak delikatny (nie zawiera alkoholu), że w momencie gdy skończył mi się mój ulubiony płyn micelarny do demakijażu z Biodermy, to używałam do demakijażu właśnie toniku z Love Me Green. Koszt tego produktu to 39,90 zł/150 ml. Dodam, że jest bardzo wydajny i pchnie borówkami i żurawiną ;)
Wspomnę jeszcze o kremie do twarzy z Yves Rocher, którego co prawda mam tylko próbkę, ale jest godny polecenia ze względu na swoje magiczne właściwości nawilżające. Bardzo pomógł mi, gdy miałam podrażnioną skórę. Ukoił ją i przywrócił jej równowagę. Stosuję go również po wyjściu z basenu. Kosztuje ok. 35 zł i występuje w dwóch wersjach - z filtrem UV i bez.
3. Ciało:
I tutaj kolejny produkt z Yves Rocher - żel do kąpieli i pod prysznic z serii Złota wanilia. Jest to produkt z edycji limitowanej, więc zachęcam do zakupu już teraz, gdyż nie jest on drogi, a działanie ma świetne.
Jeszcze do niedawna nie przywiązywałam zbytniej uwagi do tego typu kosmetyków. Żel jak żel - ma oczyszczać skórę, dobrze się pienić i ładnie pachnieć. Ten żel jednak, pomimo niskiej ceny (16,99 zł/400 ml), ma kilka dodatkowych walorów. Po pierwsze, zawiera składniki myjące pochodzenia roślinnego, takie jak ekstrakt z wanilii burbońskiej, co sprawia, że żel pachnie przepięknie, a zapach bardzo długo utrzymuje się na skórze. Po drugie, formuła wzbogacona w Aloe Vera nadaje skórze niesamowitą miękkość i świetnie ją nawilża. Użycie balsamu jest w tym momencie w zasadzie zbędne.
Konsystencja tego produktu jest tak gęsta, że naprawdę niewielka jego ilość wystarcza na umycie całego ciała, co z kolei sprawia, że jest niesamowicie wydajny. Używam go z kolejnym moim ulubieńcem, a mianowicie gąbeczką naturalną z firmy Konjac (ok. 40 zł). Jest to taki mały niezbędnik w każdej łazience, gdyż dzięki niemu można używać nawet o połowę mniej produktu niż zazwyczaj :) Dodam, że produkt ten występuje w dwóch wersjach. Ja mam tę z rozświetlającymi drobinkami. A co, trochę luksusu ;)
II Makijaż
W moim makijażu pojawiło się wiele nowości, ale nie wszystkie dotyczą stycznia, więc ograniczę się tylko do tych, które stosowałam dość często w ubiegłym miesiącu. Będą to dwa produkty.
Pierwszy z nich to baza pod makijaż z Benefit The POREfessional. Jest to produkt, który przeżywa swoje "pięć minut" na YouTube'ie. Poleca go bardzo wiele bloggerek. I nic dziwnego.
Baza ma cielistą, bardzo gęstą konsystencję, co sprawia, że przy cerze nie wymagającej dużego krycia, może w zasadzie zastąpić podkład. Jest świetnym produktem dla posiadaczek cery tłustej i mieszanej, gdyż matuje strefę T na wiele godzin. Po nałożeniu tej bazy, cera wygląda na wygładzoną i zmatowioną. Może Was troszkę odstraszyć cena (149 zł/22 ml), ale uwierzcie mi, że warto, bo tego produktu nakłada się bardzo, bardzo mało, na środek twarzy. Mam tylko miniaturkę z Glossybox, która jest naprawdę "tycia", a już jej trochę używam i nadal coś tam jeszcze jest ;)
A drugi kosmetyk to korektor z Loreal True Match. Kolejny produkt "królujący" na YouTube'ie. Świetnie nadaje się pod oczy, rozjaśnia cienie i usuwa "efekt zmęczenia i nie wyspania", nie wysuszając i nie podrażniając przy tym skóry pod oczami. Ponadto dobrze radzi sobie z niedoskonałościami i nie roluje się w ciągu dnia. Polecam wybranie jasnych odcieni, żeby nadać cerze trochę świeżości. Kosztuje ok. 30 zł.
I to by było na tyle :) Podzielcie się swoimi opiniami w kometarzach ;)
Powodzenia :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz