Obiecałam, że będę testować kolejne produkty z Love Me Green i oto kolejne recenzje.
Przypomnę, że Love Me Green to firma produkującą kosmetyki organiczne, prawie w stu procentach pozyskiwane z naturalnych składników. Więcej informacji znajdziecie na stronie internetowej: http://love-me-green.pl/.
Obecnie sklep oferuje bardzo korzystne promocje. Jeżeli kwota zamówienia przekroczy 90 zł, to w prezencie można dostać regenerujący krem na dzień i na noc. Mnie ta wiadomość bardzo ucieszyła, gdyż właśnie te kremy mi się skończyły, a byłam z nich niesamowicie zadowolona.
Tym razem skusiłam się na organiczny scrub do ciała oraz energetyzujący tonik do twarzy. I muszę przyznać, że lepszego zakupu nie mogłam dokonać.
W scrubie znajdziemy same rarytasy, takie jak cukier, ekstrakt z papai, olej arganowy oraz olejek ze słodkich pomarańczy. Dzięki "przepysznemu" składowi skóra pozostaje przyjemnie nawilżona, ale nie jest przy tym tłusta, jak np. po peelingu do ciała z firmy Dax lub Pat&Rab, które też bardzo lubię. Niepotrzebne jest stosowanie jakichkolwiek balsamów. Produkt ten ma bardzo przyjemną konsystencję, troszkę bardziej oleistą, ale uważam, że to jego zaleta. Cudownie ściera martwy naskórek i pozostawia skórę aksamitnie gładką. A jego zapach jest tak smakowity, że miałam ochotę go zjeść :) Jedyny minus to opakowanie, które trzeba dobrze zakręcić, ponieważ produkt może wyciekać. Jest to związane właśnie z dużą zawartością olejku pomarańczowego. Dlatego też Love Me Green przeceniło scrub z ok. 70 zł na ok. 50 zł. Jest zdecydowanie wart tej ceny, bo jak większość kosmetyków Love Me Green, jest bardzo wydajny. Ponadto po taki produkt wystarczy sięgnąć 1-2 razy w tygodniu.
Pamiętajcie, żeby peelingów nie wykonywać pod prysznicem, szczególnie jeżeli mają tak bajeczny skład, gdyż wszystkie wartościowe rzeczy zwyczajnie spłyną z Waszego ciała. Najlepiej wykonywać peeling podczas kąpieli - poświęcić parę minut na usunięcie martwego naskórka poprzez okrężne ruchy, a następnie troszkę w tej wodzie poleżeć. Dopiero w ciepłej kąpieli zaczną działać wszystkie olejki :)
Od dawna już nie stosuję żadnych toników, ponieważ przerzuciłam się na wody termalne. Jednak po ostatnich nieprzyjemnych efektach stosowania jednej z wód, odstawiłam je kompletnie. Widziałam wiele pozytywnych opinii na temat tego produktu i postanowiłam go wypróbować.
Bardzo podoba mi się opakowanie w formie aerozolu, którym spryskuję twarz. Kosmetyk bardzo szybko się wchłania, i co dla mnie jest najważniejsze, nie przesusza skóry. W składzie znajdziemy takie perełki jak aloes, po raz kolejny ekstrakt z papai, ekstrakt z żurawiny, glicerynę, olej sezamowy i wodę z kwiatów lipy. Uważam, że jak na produkt organiczny, to ma przyzwoitą cenę (39,90 zł/150 ml).
To tyle, jeżeli chodzi o Love Me Green. Z Avon'u tym razem zamówiłam jedynie biżuterię, która jest po prostu przepiękna. Dzisiaj założyłam jeden komplet (kolczyki+naszyjnik) i usłyszałam bardzo wiele komplementów :)
Bardzo popularne są ostatnio naszyjniki w kształcie kołnierzyków. Stanowią świetne uzupełnienie koszul, czy też sweterków. Mój naszyjnik jest utrzymany w konwencji świątecznej, ze względu na akcent w postaci małej wstążeczki :) Do tego zakupiłam też kolczyki-kokardki. Ponadto szukałam jakiegoś delikatnego wisiorka, który będzie mi pasował zarówno do sukienek, jak i będzie jakimś takim małym akcentem w codziennym stroju. Wybrałam więc naszyjnik z moim znakiem zodiaku - bykiem. W ofercie Avon znajdziecie też pozostałe znaki, które mają różne kolory kryształków.
And that's all fawkes ;) Do następnego.
I powodzenia ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz