czwartek, 11 grudnia 2014

Świąteczne pierniczki/ciasteczka korzenne

Woohoo!! Święta, święta!! Już tak blisko :D Wprowadzam Was w mój świąteczny nastrój za pomocą świątecznych pierniczków, które możecie powiesić na choinkę, dać komuś w prezencie lub najzwyczajniej w świecie zjeść!!

Przejdźmy do rzeczy...

Zaczniemy od przygotowania świątecznego klimatu: świeczka - jest, herbatka wigilijna - jest, film świąteczny - jest. Możemy zaczynać :)



Składniki (na półtora wiaderka po cukierkach):

- 5 łyżek miodu pszczelego (u mnie wielokwiatowy z TESCO),
- margaryna, np. KASIA (pół opakowania),
- pół szklanki cukru,
- 3 łyżeczki przyprawy korzennej/do piernika,
- 2,5 szklanki mąki (tortowej),
- 1 jajko,
- 1 łyżeczkę sody oczyszczonej.

Oczywiście będą też potrzebne świąteczne foremki ;)



Przygotowanie:

1. Miód podgrzewam na małym ogniu z margaryną, cukrem i przyprawą do piernika. Odstawiam na chwilę do ostygnięcia.


2. W międzyczasie przesiewam mąkę.


3. Następnie łączę wcześniej rozpuszczoną masę z mąką, jajkiem i sodą, dokładnie wyrabiając ciasto. Dla mnie sprawa jest uproszczona, bo mam miskę z Tupperware, która zrobi to za mnie :)


4. Wyrobione ciasto zawijam w folię aluminiową i wkładam na pół godziny do lodówki. W trakcie, gdy ciasto będzie się chłodziło, przygotowuję dwie blaszki z papierem do pieczenia, moją bałwankową szpatułkę i świąteczną rękawicę :)

5. Po upływie 30 minut ciasto dzielę na mniejsze partie i rozwałkowuje bardzo cienko, przesypując co jakiś czas mąką by się nie kleiło do rąk i deski. Następnie dowolnie wycinam różne kształty i układam na jednej z blaszek. Piekę w rozgrzanym do 170 stopni piekarniku przez równe 10 minut. W międzyczasie rozwałkowuję kolejną partię ciasta i tylko wymieniam blaszki co 10 minut, więc idzie to bardzo sprawnie :)



6. Upieczone pierniczki studzę na kratce, a następnie przekładam do pudełka.




UWAGA, WAŻNE!! Czasami pierniczki po jakimś czasie twardnieją. Jest na to sposób. Po pierwsze, można je wystawić lekko odkryte na balkon w trakcie wilgotnej pogody, o którą jest teraz bardzo łatwo. Ja tak właśnie zrobiłam i po tygodniu moje pierniczki są dalej kruche. A drugi sposób, to włożenie do pudełka kawałków obranego jabłka i wymienianie go co jakiś czas, by nie spleśniało. Pierniczki twardnieją ze względu na zawarty w nich miód, więc potrzebują "nawodnienia", które mogą pobrać z powietrza lub owoców :)

Gotowe pierniczki można oczywiście udekorować, ale mnie podobają się właśnie takie ;)

Jemu chyba zresztą też :D


XOXO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz