Wczoraj przyszła do mnie upragniona paczka z firmy Love-me-green, o której wspominałam w ostatnim poście na temat Glossybox. Produkt, który przetestowałam właśnie dzięki pudełeczku Glossy, urzekł mnie swoim delikatnym działaniem i przyjemnym zapachem, dlatego miałam bardzo duże oczekiwania względem pozostałych kosmetyków tego typu.
Kiedy otworzyłam pudełko, od razu uderzył mnie delikatny, ale też dość intensywny zapach produktów organicznych. Jeżeli stosowaliście już kosmetyki pochodzenia organicznego, to na pewno wiecie o czym mówię :)
Zamówiłam właściwie trzy produkty: zestaw podróżny, bezpłatne próbki oraz piankę myjącą do twarzy. Bardzo chciałam wypróbować od razu jak najwięcej kosmetyków. Stąd ten zestaw podróżny. Zawiera on serię mini produktów, które wielkością odpowiadają produktom z Glossybox. Całość została zapakowana do małej, zgrabnej kosmetyczki, którą bez problemu można włożyć do walizki, czy też nawet do torebki. Myślę, że jest to świetne rozwiązanie dla osób często podróżujących. Wbrew pozorom zawartość takich małych opakowań wystarcza na wiele zastosowań.
Zestaw ten zawiera podstawowe kosmetyki, takie jak: szampon i odżywka do włosów, krem na dzień i na noc, nawilżający balsam do ciała, wyszczuplający balsam do ciała, krem do rąk, peeling do twarzy. Produkty w tubkach są całkiem wydajne. Szkoda tylko, że parę rzeczy zostało dołączonych tylko w formie próbek, takich jak otrzymujemy zwykle w drogeriach. Cena takiego zestawu to ok. 80 zł. Czy to dużo, czy mało - trudno mi określić, gdyż produkty są naprawdę wydajne, a na dodatek są to kosmetyki organiczne, które z zasady są droższe. Ja miałam to szczęście, że dostałam voucher z Glossybox, więc zapłaciłam tylko połowę sumy.
Wczoraj przetestowałam wszystkie kosmetyki, więc mogę od razu wydać swoją opinię. Zacznę od tego, że po przebiegniętym 6-kilometrowym maratonie, to te kosmetyki były dla mnie wielkim ukojeniem i czułam się co najmniej jak bym odwiedziła jakieś ekskluzywne SPA. Cały wieczór czułam na skórze przyjemny, relaksujący zapach.
Pierwszy produkt, który pojawia się w tym zestawie, to organiczny, witalizujący szampon do włosów bez parabenów oraz odżywka wzmacniająca. Kosmetyki te pachną olejkiem kokosowym, co jest bardzo przyjemne, ale niestety, trzeba ich nałożyć troszkę więcej, bo inaczej słabo się pienią. Z drugiej jednak strony, mają silne właściwości oczyszczające, gdyż nawet na palcach daje się odczuć takie jakby zmniejszenie tarcia. Efekt jest taki, że włosy są dobrze odświeżone, puszyste i lśniące. Jednak moje włosy, które są kręcone, troszkę za bardzo się po nich puszą. Jestem ciekawa, czy ten efekt będzie się utrzymywał po kolejnych stosowaniach, czy po prostu moje włosy były lekko przesuszone.
Kremy na dzień i na noc mają właściwości regenerujące. Są to kremy m.in. na bazie mleczka pszczelego. Są niezwykle wydajne, mają przyjemną konsystencję i szybko się wchłaniają. Cera jest po nich bardzo dobrze nawilżona. Jestem na etapie poszukiwań dobrego kremu. Zobaczymy czy te, sprostają wymaganiom mojej cery.
Nawilżający eko balsam jest po prostu rewelacyjny. Tak jak kremy do twarzy, tak i ten balsam świetnie się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu, głęboko nawilża i do tego pachnie obłędnie!
Przywodzi na myśl orzechy. Jego głównymi składnikami jest aloes i olejek migdałowy. Myślę, że jest to świetny balsam na okres jesienno-zimowy, gdy skóra jest dość wysuszona i popękana. Jest to kolejny produkt, który nie zawiera parabenów.
Na razie ciężko jest mi coś powiedzieć na temat balsamu wyszczuplającego, gdyż użyłam go tylko raz. Ale rzeczywiście pachnie zieloną herbatą.
Krem do rąk został stworzony na bazie masła shea, więc tutaj chyba komentarz jest zbędny. Każdy wie, jakie to zbawienie dla skóry :)
O peelingu pisałam już w po ście na temat ostatniego Glossybox i nadal utrzymuję, że jest świetny. Na pewno kupię następne opakowanie.
Próbki bezpłatne można zamówić, przy każdym składaniu zamówienia. Mnie zabrakło tylko jednego produktu, który bardzo chciałam przetestować, a mianowicie scrubu do ciała. No nic, może się skuszę innym razem, bo widziałam, że jest teraz w promocyjnej cenie.
Nigdy nie stosowałam pianek do mycia twarzy, ale muszę przyznać, że ta bardzo mi się podoba. Ma bardzo praktyczną pompkę, dzięki której można zaaplikować akurat tyle produktu, ile nam potrzeba na pokrycie całej skóry twarzy. Myślę też, że dzięki organicznemu pochodzeniu składników tego produktu, mogą go spokojnie stosować nawet panie o wrażliwej cerze.
Moje ogólne wrażenie jest jak najbardziej pozytywne i myślę, że będę teraz częściej kupować produkty pochodzenia organicznego, bo widzę teraz różnicę. Czasami cena może troszkę odstraszać, ale z drugiej strony jest to pewien rodzaj inwestycji w nasze ciało :) Gorąco polecam.
Powodzenia :)
Bardzo się cieszę, ze napisałaś o organicznych kosmetykach, bo sama dopiero co dostałam kilka w prezencie i bardzo chciałam wiedzieć, czy moje znajome mają podobne spostrzeżenia jak ja. Niestety większość nie stosowała nigdy organicznych kosmetyków, a opinie na forach...nie wiem czy tylko mi wydają się one mało pomocne? Jednak co rada koleżanki to rada koleżanki :) A produkty z love me green mam teraz wielką ochotę zakupić (chociaż to już pewnie dopiero przy następnej wypłącie ;))
OdpowiedzUsuńKarolina
Cieszę się, że recenzja okazała się przydatna :) Osobiście po paru zastosowaniach się zakochałam w tych produktach i w najbliższym czasie zamówię kolejne. Szczególnie chciałabym wyprobować organiczny scrub do ciała i tonik, więc za jakiś czas można się spodziewać kolejnej recenzji :) Pozdrawiam.
Usuń