wtorek, 28 stycznia 2014

Baked Salmon /w Dill Sauce & Vegetables

Mówiłam, że się poprawię ;) Kolejny zdrowy i lekki przepis, tym razem w wersji z rybką ;)

Składniki (dla dwóch osób):

- 3-4 kawałki mrożonego lub świeżego łososia,
- 3 łyżki jogurtu naturalnego,
- 1 łyżka majonezu,
- koperek świeży lub suszony,
- pół opakowania warzyw na patelnię,
- tarty ser mozzarella (opcjonalnie),
- przyprawy (sól, pieprz cytrynowy, słodka papryka, czosnek granulowany).

Przygotowanie:

1. Jeżeli używasz świeżego łososia, możesz od razu przystąpić do rzeczy, natomiast jeśli wykorzystujesz łososia mrożonego, musisz go najpierw rozmrozić :)

2. Kawałki łososia oprósz przyprawami i wyłóż do naczynia żaroodpornego.

3. W niewielkiej misce lub kubku zmieszaj składniki na sos, tzn. jogurt naturalny, majonez, koperek, sól, pieprz. Tak przygotowanym sosem polej rybę. Możesz też posypać trochę sera mozzarella.

4. Warzywa wrzuć na patelnię grillowaną bez dodatku tłuszczu. Poczekaj aż trochę się rozmrożą i dodaj sól, pieprz cytrynowy i słodką paprykę. Chwilę podsmażaj i wyłóż do naczynia razem z rybą.



5. Całość zapiekaj w 200 stopniach przez ok. 15 minut.



I voila - pamiętajcie, że ryby powinniśmy spożywać trzy razy w tygodniu ;)

Smacznego i powodzenia :*

Grilled Chicken /w Mozzarella Cheese & Vegetables On The Side

Długo nie było żadnego przepisu na blogu, więc już się poprawiam. Tym bardziej, że jak obiecałam, będzie więcej gotowania w domu :)

Propozycja lekkiego obiadu, szczególnie dla tych, którzy dbają o linię, gdyż jedna porcja to tylko ok. 200 kcal :)

Składniki (dla dwóch osób):

- jedna niezbyt wielka pierś z kurczaka,
- 2 plastry mozzarelli,
- pół opakowania mrożonych warzyw na patelnię,
- 2 łyżki oliwy z oliwek,
- przyprawy (do gyrosa, słodka papryka, czosnek granulowany, pieprz czarny, sól, pieprz cytrynowy).

Przygotowanie:

1. Pierś opłukać rozkroić na dwie części, lekko rozbić. Następnie każdą część rozkroić lekko wzdłuż jednej strony, tworząc niewielką kieszonkę. Do kieszonki włożyć plasterek mozzarelli. Na koniec posmarować z dwóch stron oliwą z oliwek i oprószyć przyprawami z wyłączeniem soli i pieprzu cytrynowego. Tak przygotowaną pierś należy wyłożyć na lekko rozgrzaną patelnię grillowaną.

2. Warzywa dodać do smażących się filetów z kurczaka. Gdy lekko się rozmrożą, nieco posolić i dodać pieprz cytrynowy.



3. Całość smażyć do uzyskania miękkości.



I voila - zdrowo, szybko, pysznie i nie trzeba pędzić na siłownię ;)

Smacznego i powodzenia :*

sobota, 25 stycznia 2014

Real Techniques Starter Set & Sleek Makeup Oh So Special Palette - Review

Paczka z Kosmetykomanii wreszcie do mnie dotarła, więc mogę się z Wami podzielić wstępną opinią.



Już od dłuższego czasu zastanawiałam się nad kupnem profesjonalnych pędzli do makijażu. Wiedziona pozytywną opinią Zmalowanej i kilku innych, w tym zagranicznych, bloggerek, skusiłam się na zakup pędzli z firmy Real Techniques w wersji Starter Set. Zdecydowanie nie żałuję tego wyboru.



Starter Set to zestaw pędzli do makijażu oczu, dostępnych w eleganckim i bardzo praktycznym etui. Pędzle można przechowywać zamknięte lub też, za pomocą ukrytego sznureczka, postawić na toaletce.



W skład zestawu wchodzi pięć pędzli:

- Base Shadow Brush - do aplikowania cienia podstawowego na powiekę ruchomą, może też służyć do rozcierania,



- Deluxe Crease Brush - przeznaczony do konturowania oraz rozcierania,



- Accent Brush - stworzony do małych, precyzyjnych ruchów, jak np. rozświetlanie, czy też podkreślanie dolnej powieki,



- Pixel-Point Eyeliner Brush - idealny do nakładania eyeliner'a,



 - Brow Brush, który można stosować do definiowania brwi, ale też precyzyjnego nakładania cieni.


Wszystkie pędzelki są bardzo poręczne i niezwykle precyzyjne. Ponadto wykonane są z włosia, które jest bardzo miękkie i nie drażni skóry. Nie będę się szczególnie rozwodzić nad opisaniem pędzli, gdyż poniżej znajdziecie mały tutorial, jak można je wykorzystać.

Postanowiłam również poszerzyć nieco kolekcję cieni do powiek. Dużo dobrego słyszałam o paletkach Sleek Makeup. Zależało mi na dobrej pigmentacji i z przykrością muszę stwierdzić, że nie jest to do końca to, czego się spodziewałam. Dużo bardziej zadowolona byłam z pigmentacji cieni z Inglot'a. Z drugiej strony, no nie ukrywam, że nie jest to paletka za Bóg wie jaką cenę, więc koniec marudzenia ;)



Zastanawiałam się pomiędzy dwiema paletami - jedną naturalną, a drugą nieco wpadającą w róże. Paleta naturalna miała jednak zbyt wiele jasnych cieni, które wydawały mi się podobne, więc wybrałam paletkę Oh So Special.



W skład palety wchodzi dwanaście kolorów - pięć perłowych i siedem matowych. Oprócz tego dołączono pędzelek gąbeczkowy. Duże lusterko może przydać się, gdy wykonujemy makijaż w podróży.

Tak jak już wspominałam, pigmentacja nie powala, więc trzeba nałożyć troszkę grubszą warstwę, aby uzyskać pożądany efekt. Plus za to, że dobrze się rozcierają.

Bardzo się cieszę, że jest tu tyle cieni matowych, których mi brakuje. Trzeba jednak uważać, bo podczas aplikacji się osypują.

Kolory mi odpowiadają. Myślę, że będzie można z nich wyczarować parę fajnych połączeń.



Oczywiście trzeba było wszystko przetestować, więc przygotowałam dla Was mały tutorial z użyciem nowych pędzli i palety. Na razie dopiero się uczę, więc trochę zainspirowałam się tutorialem jednej z bloggerek i póki co z kolorami nie szaleję ;)

A, i nie zwracajcie uwagi na tło - zawsze maluję się w łazience :P

Zaczynam od przygotowania twarzy: podkład, korektor, puder sypki, bronzer i róż.


Przed malowaniem oczu lubię najpierw podkreślić  brwi. Użyłam w tym celu pędzelka Brow Brush oraz cienia Wrapped Up (ciemny brąz, czekoladowy).


Widzicie różnicę?? Pamiętajcie, zdefiniowane brwi to podstawa. Osobiście preferuję dość mocno zaznaczone ;)

Przejdźmy do makijażu oczu. Rozpoczynam od nałożenia cienia bazowego - Bow (jasny kremowy), który rozprowadzam na całej powiece ruchomej, wychodząc aż pod łuk brwiowy, za pomocą pędzelka Base Shadow Brush. Aby uzyskać odpowiedni efekt, nakładałam go trzy razy.


Kolejny krok będzie w dużej mierze zależał od wielkości Waszych oczu. Jeżeli macie dużą przestrzeń pomiędzy łukiem brwiowym a powieką ruchomą, możecie w tym momencie użyć pędzelka Deluxe Crease Brush. Jednak jeśli macie opadającą powiekę tak jak ja, zdecydowanie łatwiej Wam będzie wykorzystać ponownie pędzelek bazowy. Do konturowania wybrałam odcień The Mail (złoty). Wystarczy zaaplikować go, zaczynając od zewnętrznego kącika, wchodząc na załamanie powieki, aż do wewnętrznego kącika.


Następnie lekko rozcieram górną granicę pędzelkiem Deluxe Crease Brush. W razie potrzeby dokładam jeszcze trochę cienia i ponownie rozcieram.

Kolejny pędzel to Accent Brush - ten malutki ;) Nakładam nim cień w kolorze Boxed (ciemny brąz, karmelowy) w zewnętrznym kąciku, delikatnie tylko wychodząc na załamanie powieki. Ponownie blenduję pędzelkiem do rozcierania.



Ten sam cień aplikuję jeszcze na dolną powiekę, ale tylko tak na 2/3 powieki.



Pora na eyeliner :) Za pomocą pędzelka Pixel-Point Eyeliner Brush nakładam eyeliner żelowy tuż przy linii rzęs.


Aby linia była troszkę rozmyta, aplikuję cień Noir (czarny) na eyeliner, lekko wychodząc za jego kontur. Tę czynność wykonuję pędzelkiem do brwi :)

Teraz wystarczy tylko wytuszować rzęsy, nałożyć błyszczyk i gotowe :)




Powodzenia :*

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Workout's Plan For Two Weeks

Jedną z zalet mojej pracy są wolne ferie. Postanowiłam wykorzystać ten czas nie tylko na odpoczynek, ale również poprawę formy. Zwiększam tempo i zobaczymy, co z tego wyniknie.

Ostatnio starałam się chodzić na fitness 2-3 razy w tygodniu. Od dzisiaj będę się pojawiać tam codziennie i będę się starała, aby mój trening odbywał się  w godzinach porannych, a przynajmniej do południa. Nie zawsze będą to ćwiczenia cardio. Dzisiaj np. wybieram się z koleżankami z pracy na godzinkę basenu. Na poprawę kondycji polecam Aqua Centrum, które znajduje się na mojej ulicy ;)



Oprócz wizyt w klubie fitness, będę także wykonywać zadania na płaski brzuch, które podsuwa mi Activia. Na Facebook'u polecałam Wam już ten program. Dwa zadania mam za sobą :)

Aby  skorzystać z programu wystarczy wejść na stronę Activii. Następnie wybrać cel, np. Płaski brzuch i zalogować się, korzystając z e-mail'a lub konta na Facebook'u. Można wybrać sposób komunikacji z Activią, która będzie Was motywować poprzez e-mail, Facebook'a lub SMS'y.








Rano będę wykonywać też ćwiczenia poranne, które wrzucałam Wam na Facebook'a. Podkręcają metabolizm i dają zastrzyk energii na początek dnia :)



Ponadto zamierzam częściej wychodzić z moim psem na spacery i zwiększyć mój rekord kroków z Fitbit'em ;) Patrząc na mojego chłopaka, dostaję ogromnej motywacji, gdyż zrzucił naprawdę wiele kilogramów dzięki samym spacerom. No i mojej kuchni ;)



Co do diety, będę wszystkie posiłki przygotowywać samodzielnie, wedle zasady: "Wiem, co jem" ;) No i może jakiś kolejny No-candy-challenge... Chociaż ostatnio strasznie się męczyłam :/ No zobaczymy ;)

Trzymajcie kciuki :)

XOXO :*

sobota, 18 stycznia 2014

Glossybox - January 2014 edition

Pierwsze pudełko Glossy w tym roku. Po burzy protestów związanych z edycją świąteczną, byłam bardzo ciekawa, co tam to nasze Glossybox przygotowało na pierwsze pudełko w 2014 roku.

Pudełko przywędrowało pod hasłem Glossy od-nowa. Całkiem pomysłowe, przyznaję. Bardzo spodobało mi się też samo pudełko, które jest niezwykle eleganckie - srebrne i połyskujące, bez żadnych zbędnych elementów.


Po otwarciu i pierwszym spojrzeniu pomyślałam sobie... No nie... Lirene, Pantene, Regenerum... Co to za nowości?? Przecież to są firmy bardzo dobrze znane i ogólnodostępne. Jakoś tak zawartość grudniowego pudełka wydawała mi się bardzo ekskluzywna i po ujrzeniu zawartości pudełka styczniowego produkty, które się w nim znalazły wydały mi się niesamowicie pospolite, a raczej nie tego się spodziewam po Glossybox.



Mimo to, gdy wzięłam się za testowanie kosmetyków, okazało się, że nie jest aż tak źle, bo parę perełek znalazłam :)

W pierwszej kolejności w pudełku, już tradycyjnie, można znaleźć kartę informacyjną. Tym razem na odwrocie znalazłam małą niespodziankę - kupon upoważniający do darmowego makijażu rozświetlającego w salonach Sephora ważny do 15 lutego 2014 r. Miła niespodzianka, jeżeli będę w tym czasie jakoś w Gdańsku, postaram się z niej skorzystać. Kupon sprezentowała nam firma Benefit Cosmetics.



Kolejna rzecz to kod rabatowy z firmy Konjac. Przy zakupie czterech dowolnych gąbek, można otrzymać 19 zł rabatu oraz darmową przesyłkę. Ten kod jest również ważny do 15 lutego 2014 r.


Zawsze bardzo się cieszę z tych rabatów i staram się w miarę możliwości z nich skorzystać.

Wszystkie kosmetyki już wypróbowałam, więc mogę się z Wami podzielić wstępną opinią.

Pierwszym produktem na karcie informacyjnej jest Benefit Cosmetics The POREfessional. Jest to swego rodzaju formuła, która ma za zadanie wygładzić zmarszczki i zminimalizować widoczność porów. Producent zaleca stosowanie tego kosmetyku jako bazy pod makijaż i tak właśnie dzisiaj zrobiłam. Produkt ten ma gęstą konsystencję, która wchłania się automatycznie po rozprowadzeniu jej na powierzchni skóry. Nałożyłam ją na moją strefę T i nie mogłam uwierzyć w to, co się z nią dzieje. Moja cera praktycznie "wypiła" kosmetyk i stała się cudownie gładka, i idealnie zmatowiona. Makijaż wykonywałam około godziny 12:30. Jest godzina 17:30, a ja się w ogóle nie świecę!! Chyba znalazłam produkt, którego szukałam od dawien dawna. Jak się pewnie spodziewacie, cena nie jest niska (149 zł/22 ml), ale już postanowiłam, że na bank go kupię, bo wiem, że jest wart swej ceny.

Według producenta kosmetyk przeznaczony jest dla każdego rodzaju cery, ja jednak polecam go w szczególności osobom z cerą tłustą, bądź mieszaną.

Bardzo też podoba mi się opakowanie :)




Kolejny produkt to balsam do ust Regenerum. Kosmetyk mi już znany ze względu na częste reklamy w radiu. Jest to balsam, który ma intensywnie odbudowywać warstwę lipidową naskórka, a także chronić usta przed wpływem czynników zewnętrznych, takich jak wiatr i mróz.

No cóż mam powiedzieć, balsam jak balsam. Może gdybym miała bardzo spierzchnięte usta, to zrobiłby na mnie większe wrażenie. Ja jednak o swoje usta dbam regularnie i używam do tego celu uniwersalnego balsamu z Avon z woskiem pszczelim, który jest tańszy, lepszy i ma więcej zastosowań. Ale balsam do ust?? Naprawdę, Glossybox?? I na dodatek jest to produkt pełnowymiarowy (ok. 15 zł/ 5 g). Ech...



Następnym kosmetykiem jest Lirene balsam do ciała Golden Charm. Konsystencja nieco żelowa, nasycona złotymi drobinkami. Zapach wydaje mi się lekko męski. Bardzo szybko się wchłania, ale nie zauważyłam, żeby dobrze nawilżał. Zdecydowanie nie jest to balsam do stosowania na co dzień. Myślę, że wykorzystam go na jakieś specjalne okazje lub latem. Plusem jest to, że jest to całkiem spora próbka. Produkt pełnowymiarowy kosztuje 16,99 zł/200 ml.


Pantene Pro-V Nature Fusion Oil Therapy to kosmetyk, który mnie totalnie zaskoczył. Zapatrzona ślepo w produkty do włosów z Aussie, przestałam śledzić nowości kosmetyczne, jeżeli chodzi o włosy. W tym momencie dziękuję Glossybox, że umieścili ten olejek w pudełeczku, bo jest rewelacyjny!!

Jest to eliksir zawierający olejek arganowy, który nie tylko przepięknie pachnie, ale też naprawdę dobrze nawilża włosy, nie pozostawiając ich tłustymi, jak to czasami się zdarza przy olejku z firmy Syoss.

Użyłam go na moje końcówki i są przyjemnie gładkie, i pachnące. Konsystencja tego olejku jest zdecydowanie rzadsza niż np. przy olejku z Syoss, którego dość długo używałam i był moim faworytem.

Kiedyś stosowałam szampon i odżywkę z tej serii, i byłam z nich całkiem zadowolona. Myślę, że ten produkt jest wart polecenia. Dlatego cieszę się niezmiernie, że jest to produkt pełnowymiarowy (21,99 zł/200 ml).


Ostatni kosmetyk to nowość, z którą do tej pory nie miałam styczności - 100% Spa by Karmameju Konjac Sponge Natural. Jest to mała gąbeczka, która złuszcza i głęboko oczyszcza skórę twarzy, jednocześnie regenerując ją oraz stymulując przepływ krwi. Z początku, gdy wyjęłam to cudeńko z opakowania, nie wiedziałam, co właściwie mam z tym zrobić. Był to mały, twardy, jakby kamyczek. Potem w instrukcji wyczytałam, że przy pierwszym użyciu, należy gąbeczkę zamoczyć na 3-5 minut w ciepłej wodzie. Wówczas gąbeczka zwiększa swoją objętość i staje się miękka. Producent zapewnia, że przy stosowaniu tej gąbki, można zużywać nawet o połowę mniej produktów myjących. Ja jakoś tego nie zauważyłam, ale używałam jej dopiero pierwszy raz, więc zobaczymy, jak to będzie przy dłuższym stosowaniu. Mimo wszystko, jest to bardzo interesująca rzecz i chętnie ją wypróbuję :) Cena tego cudeńka to 40 zł.




I to by było na tyle. Mimo wszystko jestem z pudełeczka zadowolona ze względu na bazę pod makijaż, olejek do włosów i gąbeczkę. Trochę mniej do gustu przypadł mi balsam do ust i balsam z drobinkami, ale i tak wykorzystam.



Trzymajcie się ciepło i powodzenia :*