czwartek, 28 listopada 2013

Happy Thanksgiving!!

Dzisiaj w Stanach obchodzi się Święto Dziękczynienia. Jako że uważam, że jest to bardzo fajne święto, postanowiłam dzisiaj przygotować na obiad mięso z indyka.

W planach miałam pieczonego indyka, ale niestety, wczoraj zapomniałam zrobić zakupy, a wiadomo, że takiego indyka, to się piecze i piecze. Nie miałam zamiaru po powrocie z pracy czekać co najmniej 2 godziny na obiad. Wybrałam więc wersję o wiele szybszą, a mianowicie pierś indyczą :D Oto moja propozycja grillowanej piersi z indyka w towarzystwie cukinii i młodych ziemniaczków.



Składniki (dla dwóch osób):

- 2-3 sznycle z piersi indyczej,
- 0,5-1 cukinia,
- 2-4 ziemniaczki,
- oliwa z oliwek,
- przyprawy (do drobiu, curry, słodka papryka, czarny pieprz, sól ziołowa do cukinii i ziemniaczków).

Przygotowanie:

1. Sznycle opłucz, lekko rozbij i oprósz przyprawami. Wyłóż na rozgrzaną patelnię grillowana posmarowaną oliwą z oliwek.



2. Cukinię opłucz, pokrój w plasterki średniej grubości i dodaj do mięsa.



3. Ziemniaczki dokładnie umyj. Pokrój w plasterki, nie zdejmując uprzednio skórki. Dodaj do reszty dania.



4. Do ziemniaczków i cukinii dodaj sól ziołową. Całość podsmażaj do uzyskania miękkości. Wyłóż na talerz i voila - gotowe :)

Indycze mięso jest naprawdę dobre i jest świetną alternatywą dla tradycyjnego kurczaka :)

Smacznego i powodzenia ;)

wtorek, 26 listopada 2013

November Haul - Avon

Przez bardzo długi czas nie zamawiałam żadnych produktów z firmy Avon. Kiedyś wydawało mi się, że są to produkty bardzo dobrej jakości. Teraz wiem, że nie do końca tak jest. Oczywiście zdarzają się od czasu do czasu produkty warte zauważenia. Szczególnie teraz, gdy okres przedświąteczny zbliża się wielkimi krokami, można pokusić się o zerknięcie do katalogu, który wręcz ocieka promocjami :)

Tym razem mi się poszczęściło, gdyż w promocyjnych zestawach pojawiły się produkty, które albo mi się pokończyły, albo czegoś takiego właśnie szukałam. Nie jest tego dużo, ale są to kosmetyki, z których jestem zadowolona. Przy okazji dorzuciłam parę rzeczy ostatnio przetestowanych.



1. Zestaw z kuleczkami brązującymi Avon Glow oraz maskarą Avon Infinitize - podobnych kuleczek używałam kiedyś bardzo namiętnie i pamiętam, że wystarczały mi na bardzo, bardzo długo. Trzeba tylko uważać, aby ich nie rozsypywać przy aplikacji, ponieważ szybko się gubią i zwyczajnie możemy ten produkt zmarnować. Kuleczki są idealne do konturowania twarzy, dają naturalny efekt złocistej skóry i długo utrzymują się na twarzy, co jest wielką zaletą.





Jeżeli chodzi o tusz, to również jestem pod wrażeniem. Ma bardzo ciekawą, powykręcaną szczoteczkę, dzięki której rzęsy nie tylko są wydłużone, ale też lekko podkręcone i pogrubione. Trzeba troszkę wprawy, aby go dobrze nałożyć, gdyż rzęsy mogą się skleić. Mimo to, nie odbija się na powiece i również wytrzymuje praktycznie cały dzień (cena ok. 40 zł/zestaw).




2. 8-in-1 Eyeshadow palette (the metallics) - poszukiwałam ostatnio jakiejś małej, niedrogiej paletki z ciekawymi cieniami, gdyż troszkę mi się znudziła moja paletka Nude z firmy Catrice i chciałam odrobinę ożywić swój dzienny makijaż. Ta paletka ma naprawdę fajne kolory, w sam raz na sezon jesień-zima i z pozoru wyglądają one na całkiem dobrze napigmentowane. Tak, niestety, nie jest. Mimo to, jeżeli odpowiednio więcej nałoży się ich na powiekę, to prezentują się całkiem przyzwoicie. Poniżej wrzucę Wam zdjęcie z makijażem wykonanym wszystkimi kosmetykami, o których tutaj piszę. Ale za taką cenę nie spodziewajmy się magii. Konieczne jest zastosowanie bazy (cena ok. 20 zł).







3. Avon Naturals Essential balm with beewax - na pewno większość z Was kojarzy uniwersalny balsam z firmy Oriflame. Ten, którego opakowanie miało kształt małego, różowego jajeczka. Ten balsam jest bardzo podobny. Ma szerokie zastosowanie. Ja używam go najczęściej jako balsam do ust oraz w miejscach, gdzie moja skóra jest wyjątkowo przesuszona. Ma on działanie kojące, nawilżające i regenerujące. Moje usta, które ostatnio nie miały się zbyt dobrze, wyglądają o wiele lepiej. Poza tym bardzo podoba mi się ten słodki zapach. Mam też wrażenie, że ma lekki, słodkawy posmak :)





To by było na tyle, jeżeli chodzi o Avon, ale ostatnio pierwszy raz kupiłam bazę pod makijaż i odżywkę do rzęs. Na razie takie najtańsze, żeby w ogóle zobaczyć jak to działa. Muszę przyznać, że jestem miło zaskoczona. Baza (Ladycode make-up base) świetnie wygładza skórę i znacznie utrwala makijaż. Zauważyłam, że moja cera aż tak bardzo się nie błyszczy w ciągu dnia, a miałam z tym duży problem.



Jeżeli chodzi o odżywkę (Ladycode Beauty Lash Multiconditioner), to też widzę efekty. Rzęsy mniej mi wypadają, a tusz bardzo dobrze się trzyma.



Ponadto zaopatrzyłam się w świąteczne skarpetki-podkolanówki, w których bez przerwy chodzę po domu, bo są tak ciepłe i wygodne i po prostu je uwielbiam :)



No i świeczki... Znalazłam idealną. Jest to świeczka żelowa o zapachu pomarańczy i goździków. Bardzo wydajna, a pachnie nawet gdy się nie pali. Nie jestem pewna, jaka to firma, więc jak ją znowu znajdę, to dam znać :)



I to by było na tyle :) Dajcie znać, jeżeli polecacie coś jeszcze z firmy Avon.

Powodzenia :)

poniedziałek, 25 listopada 2013

No-candy-challenge - mission accomplished ;)

Nasz tydzień bez słodyczy dobiegł końca :) Jeżeli o mnie chodzi, to twardo się trzymałam. Najgorsze były dwa pierwsze dni. Wtedy jedyne o czym myślałam to cukierki, batoniki i inne delicje. Jak na złość mój chłopak dosłownie wpieprzał wszystkie słodkości i kusił mnie nimi niemiłosiernie ;)

Jednak z każdym dniem przychodziło mi to łatwiej. Zwyczajnie przestałam o tym myśleć. Ciężko było jeszcze tylko wówczas, gdy ktoś mnie czymś częstował w pracy, ale zdecydowanie i asertywnie udawało mi się odmówić.

Przyznaję również, że jeden raz "zgrzeszyłam", ale było to z czystej grzeczności (taa, wymówka... wcale nie ;P).  Zorganizowałam małą "nasiadówę" u mnie w mieszkaniu i, że tak powiem, nowa koleżanka z pracy, przyniosła świeżo upieczone muffiny. No i wiecie, tak głupio byłoby odmówić. Ale na swoje usprawiedliwienie powiem, że zjadłam tylko połowę ;)

Niektórzy z Was pewnie się zastanawiają, po co mi to. No cóż, lubię takie akcje. A poza tym, w tym tygodniu czułam się leciutka jak piórko :) No i naprawdę wysoko podskoczyły mi statystyki na The Eatery :D Prawie 90% FIT :P

Myślę, że nie będzie to dla mnie jednorazowa akcja. Może spróbuję wydłużyć czas?? W każdym bądź razie nie zamierzam tego robić permanentnie ;P Trochę przyjemności się w życiu należy :)

A jak Wam poszło?? Czekam na relacje :)

Powodzenia ;)

piątek, 22 listopada 2013

Hurry, hurry up, quick, quick, quick!!

W dzisiejszych czasach liczy się każda minuta. Właśnie dlatego zazwyczaj wybieram proste, szybkie przepisy, które nie wymagają dużego nakładu pracy, a są przy tym niesamowicie pyszne. Dzisiaj pokażę Wam, jak przyrządzić tortillę na bardzo, bardzo szybko :)


Składniki (dla dwóch osób):

- 2 krążki tortilli,
- ok. pół opakowania świeżego szpinaku,
- 10 plasterków szynki lub polędwicy,
- 10 pomidorków cherry,
- ok. 3-4 plasterków wędzonego łososia,
- 2 łyżki kiełków rzodkiewki,
- 2 łyżki majonezu,
- opcjonalnie ok. 1/3 opakowania tartego sera (jeżeli chcesz podać tortillę na ciepło),
- jeden głupi chłopak Dawid :P

Przygotowanie:

1. Tortillę wyłóż na talerz. Posmaruj z jednej strony cienką warstwą majonezu.





2. Szpinak umyj, odcedź i wyłóż na całą powierzchnię krążka.



3. Szynkę pokrój w drobną kostkę. Wyłóż na szpinak.



4. Łososia porwij na paski średniej wielkości i połóż jako kolejną warstwę.



5. Pomidorki umyj, odcedź i pokrój w ćwiartki. Również wyłóż na tortillę.



6. Kiełkami posyp ostatnią warstwę.



7. Jeżeli lubisz danie na zimno, wystarczy tylko, że wszystko zwiniesz w rulon i gotowe. Jednak jeśli chcesz, aby danie było bardziej sycące jako obiad, wystarczy, że posypiesz na górę jeszcze trochę sera tartego, zwiniesz wszystko ciasno i włożysz na 5 minut do piekarnika. Najlepiej zabezpiecz rulon wykałaczką, żeby nie otwierał się w trakcie pieczenia.

I voila :) Na przygotowanie tego dania potrzebujecie dosłownie 5-10 minut :) A jest prze-py-szne!!

Przy okazji, w piątek zawsze robię sobie tzw. dzień Fast Food'a, tzn. że najzwyczajniej w świecie na obiad zamawiam pizzę ;) Jednak ze względu na moje wyzwanie, postanowiłam w tym tygodniu i z tego zrezygnować :) Ciężko jednak będzie jutro, bo organizuję domówkę i koleżanka obiecała, że przyniesie muffinki!! Ale damy radę ;)

Smacznego i powodzenia :)

środa, 20 listopada 2013

Baby spinach & pomegranate salad

Jakiś czas temu jadłam po raz pierwszy sałatkę z granatem. Tak mi zasmakowała, że postanowiłam stworzyć swoją wersję :)



Składniki (dla 2-3 osób):

- ok. pół opakowania baby szpinaku,
- ok. połowy opakowania sera camembert (ja mam w wersji light),
- garść orzechów włoskich,
- 2 plasterki szynki prosciutto,
- 1 granat,
- pół bagietki (ja mam w wersji fitness),
- jeden głupi chłopak Dawid :P



Przygotowanie:

1. Szpinak opłucz i odcedź. Wyłóż na duży talerz.




2. Ser potnij w plasterki i wyłóż na szpinak.




3. Szynkę porwij na kawałki i połóż jako kolejną warstwę. Jest ona cieniutka jak papier, więc nie będzie z tym problemu ;)



4. Orzechy rozdrobnij w palcach i dodaj do sałatki.




5. Granat przetnij na cztery części. Wydłub ziarenka. Następnie wysyp je jako ostatnią warstwę sałatki.




6. Bagietkę podgrzewaj przez 4-5 min w piekarniku i dodaj jako przekąskę do sałatki.



I voila :) Żadnych przypraw, sosów. Sałatka sama w sobie ma genialny smak. Myślę, że jest to ciekawa propozycja lekkiej kolacji :)

Przy okazji, jak Wasz tydzień bez słodyczy?? Ja mam dzień trzeci za sobą ;)

Smacznego i powodzenia :)

OODT - work

Strój w pracy powinien być dostosowany do czynności, jakie wykonujemy. Mnie, na szczęście, nie obowiązuje jakiś konkretny dress code, jednak gdy mam spotkanie z rodzicami staram się wyglądać elegancko, klasycznie i raczej wybieram w tym celu stonowane kolory.

Najczęściej wszyscy stawiają na połączenie czerni i bieli. Ja to zestawienie bardzo lubię, ale czasami ciekawie jest poszukać jakiś innych kolorów.

Dzisiaj wybrałam strój, którym nieco zainspirowałam się dzięki jednej z youtube'owiczek. Pokazywała ona, w jaki sposób można wykorzystać swetry, by stworzyć klasyczne i eleganckie zestawienie. Z góry przepraszam za jakość zdjęcia, ale nie mogę znaleźć aparatu.


Jak widzicie zestawiłam czerń z beżem. Myślę, że te dwa kolory fajnie się kontrastują. Ostatnio dość często spotykam też zestawienie materiałów skóropodobnych z nieco bardziej "śliskimi" materiałami i tę inspirację także wykorzystałam. Aby przełamać stonowane kolory i dodać całości troszkę koloru, pomalowałam usta głębokim odcieniem różu.

Sweterek: Forever Pink
Spódnica: Mohito
Rajstopy (granat): Biedronka :)
Buty: Ecco
Naszyjnik: Natura
Szminka: Rimmel In Vogue 038
Lakier: Maxfactor Glossfinity amethyst 150

Dajcie znać, jak Wy nosicie swetry. Mile widziane zdjęcia ;)

Powodzenia :)

poniedziałek, 18 listopada 2013

I just looooove pasta!!

Ostatnio coś dużo tych przepisów, ale o to też w tym blogu chodzi :) Dzisiejszy obiad - zapiekanka makaronowa z warzywami, szynką i sosem beszamelowym.

Składniki (dla 3-4 osób):

- 2/3 opakowania pełnoziarnistego makaronu penne (lub zwykłego, jak wolicie),
- sos beszamelowy (przepis znajdziecie tutaj, mi został jeszcze z wczoraj),
- opakowanie mrożonych, włoskich warzyw na patelnię,
- 5 plasterków szynki (albo polędwicy drobiowej, ja użyłam sopockiej),
- ok. 1-2 łyżki zielonego groszku z puszki,
- ok. 1-2 łyżek słodkiej kukurydzy,
- 1 opakowanie tartego sera (np. typu gouda),
- 1 łyżka masła i oliwy z oliwek do smażenia,
- przyprawy (sól ziołowa, pieprz biały, gałka muszkatołowa, słodka papryka, oregano, bazylia, koper tarty).



Przygotowanie (bardzo szybkie):

1. Makaron ugotuj al dente w lekko osolonej wodzie z dodatkiem oliwy. Odstaw do odcedzenia.



2. Na lekko rozgrzanej patelni roztop masło z dodatkiem oliwy. Wrzuć mieszankę warzywną i podsmażaj do miękkości. Dodaj przyprawy. Dość sporą ilość.



3. Przygotuj sos beszamelowy (przepis tutaj).

4. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. Na naczynie żaroodporne wyłóż kolejno: makaron, sos beszamelowy, warzywa, ser i z wierzchu posyp jeszcze trochę przypraw.








5. Całość zapiekaj przez ok. 10 minut pod przykryciem i kolejne 2 minuty bez, aby ser się rozpuścił i lekko przyrumienił.



I voila :) Szybko, tanio, łatwo, mi zostało jeszcze na jeden obiad :)

Przy okazji, jak Wasz dzień bez słodyczy?? Ja dałam radę, ale stoczyłam wewnętrzną walkę. szczególnie w porze podwieczorku, kiedy zjadam chociaż batonika muesli do kawy, a dzisiaj nic z tego :P

Trzymajcie się i powodzenia :)